poniedziałek, 30 grudnia 2013

Burzowe wspomnienie mojej babci

Ostatnie wakacje spędziłam z babcią Haliną i bratem Mikołajem we wsi Szypowice na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.
Przeżyłam tam straszną burzę i wtedy babcia opowiedziała mi pewną historię ze swojej młodości.
Któregoś razu wyjechała z koleżankami na wakacje w Bieszczady.
Jej koleżanki miały ciocię i wujka we wsi Pawłokoma koło Dynowa, nad samym Sanem.
Wszystkie zamieszkały w małym,wiejskim domku na stryszku.
Urządziły się tam wspaniale,miały sienniki wypchane sianem,cały kurz i pajęczyny wymiotły i było tam bardzo przytulnie.
Gospodarstwo cioci i wujka było bardzo małe,ale był siwy koń,łaciata krowa,dziesięć kur,pięć małych kaczek,pies podwórkowy i bury kot.
Lipiec w tym roku był bardzo piękny przyjaciółki bawiły się wspaniale na tych wakacjach.
Wszystkie bardzo lubiły śpiewać i nikt im w tym nie przeszkadzał.
Pomagały w sianokosach,karmiły zwierzęta,plewiły przydomowe grządki a jak było bardzo gorąco to chodziły kąpać się w Sanie.
Do najbliższego miasteczka-Dynowa było około ośmiu kilometrów.
We wsi był tylko jeden sklep,w którym można było kupić podstawowe rzeczy.
Kiedy jedna z przyjaciółek zachorowała trzeba było kupić lekarstwa,ale apteka była w Dynowie.
Babcia wybrała się więc do apteki.
Najkrótszą drogą można było się dostać przez przeprawienie się łodzią,,krypą" na drugi brzeg.
Babcia wybrała właśnie tą drogę,przewoźnik przewiózł ją przez San.
Miasteczko dynów okazało się uroczym miejscem.
Po obejrzeniu miasteczka i załatwieniu zakupów nagle zrobiło się bardzo burzowo.
Babcia bardzo szybko skierowała się do przystani łodzi.
Przewoźnik w tym czasie był na drugim brzegu.
A tu nagle olbrzymi grzmot,błyskawica i straszna ulewa.
Do najbliższych zabudowań tysiąc metrów,pustkowie,piasek i woda.
Babcia wpadła w panikę co robić?
Pod drzewa nie wolno się schować bo to grozi porażeniem więc położyła się na piasku nad brzegiem rzeki,zakryła oczy rękami leżała,mokła i drżała.
Błyskawice spadały do wody,grzmoty rozlegały się co chwilę,ulewa była nie miłosierna.
Jednak babcia odważyła się otworzyć oczy i zaczęła podziwiać piękno grozy burzy.
Wszystko trwało około piętnastu minut,nagle zrobiło się jasno,ulewa umilkła,wyszło słońce a na niebie pokazała się przepiękna tęcza.
Od tej pory babcia nie boi się już burzy.
Myślę,że burza jest groźnym zjawiskiem przyrodniczym ale w jej grozie jest dużo piękna.
Jak mówi przysłowie-,,po burzy zawsze świeci słońce"

środa, 18 grudnia 2013

Wigilia w moim domu

Święta Bożego Narodzenia to nie tylko czas prezentów, kolorowej choinki, ozdobionej bombkami i świecidełkami ale przede wszystkim czas, który możemy spędzić z rodziną i świętować przyjście na świat Dzieciątka Jezus.
W moim domu w wigilię rano zaczynamy ubierać choinkę, tata zawiesza świeżo zerwaną jemiołę,mama krząta się w kuchni przygotowując wigilijne potrawy a ja i brat z niecierpliwością wyczekujemy pierwszej gwiazdki na niebie.
Kiedy już ją wypatrzymy wszyscy zasiadamy do kolacji wigilijnej,dzielimy się opłatkiem,składamy sobie życzenia,śpiewamy kolędy a pod talerzem zawsze czeka rybia łuska na szczęście.
Moją ulubioną kolędą jest cicha noc, ponieważ gdy ją śpiewam jednocześnie wczuwam się w jej słowa.
Bardzo mi smakują potrawy wigilijne, jedną  z nich jest barszcz z uszkami,ma intensywny  kolor a uszka wyglądają jak małe stateczki  na morzu.
Obowiązkowo muszą być moje ukochane pierogi ruskie,robione przez mojego dziadka.
Pod stołem nasze psy czekają z nadzieją na kawałek jakiegoś przysmaku a ja liczę na to,że w noc wigilijną przemówią ludzkim głosem.
Pod choinką czają się kusząco zapakowane w kolorowe papiery i wstążki prezenty,wszystkie są podpisane więc na pewno trafią w odpowiednie ręce.
Jest to bardzo szczególny i magiczny czas kiedy cała rodzina jest w komplecie,szczęśliwa,uśmiechnięta i radosna.
Tradycją jest,żeby przy wigilijnym stole było jedno dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa!!!
 Życzę Wszystkim Wesołych Świąt!!!!!!!!!!!!