sobota, 7 listopada 2015

Co się wydarzyło kilka wieków temu we Francji?-Spisek kardynalski.


                       Pewnego deszczowego dnia Reschelie jak zwykle gdy miał wolny czas rozmyślał nad kolejnym spiskiem.
   Miał dużo wrogów i każdemu z nich chciał sprawić jakąś przykrość. Przypominał sobie wszystkie informacje zarówno nowe jak i te stare. Myślał, myślał i myślał...D`Treville czy D`Artanian a może ...tak, weźmy pod uwagę Annę Austriaczkę. Uśmiechnął się złowieszczo jakby już coś wymyślił. Zerwał się z krzesła i szybko zaczął pisać list. Pisał, bez tchu ... aż nagle szybko złożył go do koperty i bez wahania zawołał Rocheforta.
-Słuchaj, powierzam Ci ten list, masz go natychmiast zawieść do Milady-wyszeptał Reschelie.

Jeszcze tego wieczoru Rochefort wyruszył w drogę by bezpiecznie dostarczyć przesyłkę. Kardynał parę dni z niecierpliwością czekał na odpowiedź. W końcu gdy już dotarła jednym, zwinnym ruchem roztargał papier koperty i  z przejęciem odczytał pismo. Kiedy skończył podskoczył do góry ze szczęścia i zawołał swojego zaufanego doradcę by powierzyć mu bardzo ważną misję.
-Milady odpowiedziała na mój krótki liścik, wiesz... - teraz musisz się z nią spotkać w miejscu przez wszystkich zapomnianym, chyba domyślasz się gdzie, prawda? Przekażesz jej tą informację...-mówiąc to szepnął mu na ucho jeszcze kilka słów. Pięć minut potem Rochefort rozpoczął swoją podróż. Gnał galopem całą noc aż do świtu. Gdy dotarł na miejsce Milady już go wyczekiwała.
- Kardynał chciał byśmy się spotkali-rzekł Rochefort.
-W jakim celu?-spytała wprost kobieta.
-Mam dla Ciebie ważną i niebezpieczną misję...-ciągnął.
-Co chcesz przez to powiedzieć ?-zapytała.
-Będziesz musiała stawić się na zbliżającym się balu-wytłumaczył.
- Na balu będą tam same ważne osobistości-wyrecytował.
-Nawet Książę Buckingham...we własnej osobie.
-Co mam zrobić!?-wykrzyczała z niecierpliwością.
-Buckingham na pewno będzie miał na sobie piękny, drogocenny naszyjnik należący do Anny Austriaczki. Liczy on 12 ogniw wystarczy, że wykradniesz 2 z nich-wyjaśnił.
-Jak mam to zrobić skoro będzie tam tyle ludzi! !-ryknęła. To jest wprost niemożliwe do wykonania.
-Ciszej, ciszej bo ktoś nas usłyszy...-szeptał.
Kobieta natychmiast zamilkła.
-Najpierw przebierzesz się, tak żebyś nie rzucała się w oczy. Wmieszasz się w tłum. Pamiętaj o sprawnych nożycach do odcięcia kawałka wstążki z tymi dwoma ogniwami-powiedział.
-A co jeśli ktoś mnie zauważy?-spytała.
-Nie może Cię zauważyć! Najlepiej to zrobić gdy Buckingham będzie odwrócony do Ciebie tyłem-powiedział nieco głośniej.
-Co mam zrobić z tymi ogniwami jak już uda mi się je zdobyć?-zapytała.
-Uważaj na szpiegów mogą Cię śledzić, zaraz gdy wykonasz zadanie szybko je zniszcz tak by już nigdy nie zostały przywrócone-tłumaczył dalej.
-Wydaje mi się, że ktoś za mną stoi-powiedziała odwracając się przestraszona Milady.

Okazało się, że miała w tym dużo racji, ponieważ tuż za jej plecami stała z nożem kuchennym w ręce jedna z kucharek królewskich. Milady spojrzała na nią jakby chciała zabić ją wzrokiem.
-Kim ty jesteś ?-spytała z wyrazem wyższości wpatrującą się w nią kobietę.
Nieznana postać była biała jak kreda, stała z otwartymi ustami jak słup.
-Rocheforcie załatwimy ją co?-zadała kolejne pytanie.
Jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Uczestnik spotkania po prostu niezauważalnie stchórzył i uciekł .
-W takim razie załatwię to samodzielnie-wyszeptała Milady drżącym głosem.
Po czym delikatnie odsuwając koronkę sukni szybko wyciągnęła złotą, wysadzaną diamentami szpadę.
-Wyzywam cię na pojedynek- powiedziała raz po raz tłumiąc śmiech.
Owa kobietka lekko kiwnęła głową i przyjrzała się z politowaniem swojej broni. Obie w tym samym czasie dygnęły patrząc sobie głęboko w oczy. Zapowiadała się nierówna walka... Milady jako pierwsza zadała cios. Kucharka jedynie chwyciła się za brzuch jęcząc z bólu.
-Och, czyżbym Cię zraniła?-zadrwiła z rywalki.
Szpada zadawała straszne ciosy. W końcu ciało przeciwniczki Milady upadło bezradnie na ziemię. Jej oczy były szeroko otwarte a twarz pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. Taki był koniec służącej i przyjaciółki Jej Królewskiej Mości. Zabójczyni zatarła wszelkie ślady morderstwa a ciało przeciwniczki wrzuciła do rzeki .Następnie nałożyła na siebie czarną pelerynę, wsiadła na swego karego rumaka i odjechała z miejsca zbrodni.
                      Nadszedł dzień balu, Milady była doskonale przygotowana, włożyła nową, aksamitną suknię koloru najpiękniejszej perły. Na swoje blond włosy włożyła ogromny kapelusz. W jeden  rękawów swojej sukni ukryła miniaturowe, srebrne nożyczki. Jeszcze raz przyjrzała się swojemu odbiciu, poprawiając nieco kapelusz i wyszła. Przed domem czekał na nią drogi powóz zaprzężony w parę pięknych koni fryzyjskich, które dostojnym galopem ruszyły przed siebie. Patataj, Patataj, Patataj... Kobieta nawet nie zorientowała się kiedy była na miejscu. Gdy weszła do środka budynku zobaczyła ogromną salę balową z wielkim, lśniącym parkietem i szklanymi schodami na górę. Znajdował się tam wielki stół z bogactwem różnych potraw i najróżniejszych egzotycznych win. Widziała przed sobą tłum ludzi jednak była na to doskonale przygotowana. Chiała w jak najszybszym czasie odnaleźć Buckingham`a. Gorączkowo rozglądała się wszędzie. Była bardzo spostrzegawcza, zazwyczaj udawało się jej szybko odnaleźć swój cel ale teraz było inaczej.
Zdenerwowanie dawało się coraz bardziej we znaki... aż tu nagle jest! Udało się!!! Namierzyła go! Okazało się, że rozmawiał z pewną bogatą, wytwornie ubraną szlachcianką. Plan zaczynał się realizować idealnie!!! Buckingham wyraźnie nie był zainteresowany konwersacją z tą kobietą ale za to stał tyłem do Milady. Zaś szlachcianka widocznie mówiła o tak ważnej sprawie, że nie zauważała niczego! Napięcie rosło! Milady trzęsły się ręce z emocji a na twarzy pojawiły się purpurowe rumieńce. Nadeszła ta chwila! Wyciągnęła nożyczki i bezszelestnie...ciach! Diamenciki trafiły wprost do jej dłoni zwinnym ruchem schowała je w rękawie perłowej sukni.
Nikt nic nie zauważył! Udało się!
                           Wracając z przyjęcia złodziejka wstąpiła do najbliższego kowala i poprosiła go aby zniszczył jej zdobycz. Mężczyzna ze zdziwieniem wykonał jej prośbę myśląc, że to zwykłe szklane błyskotki, na jej czach młotem kowalskim poprzez potężne uderzenie wielkiego mężczyzny zamienił diamenty w przeźroczysty nic nie warty pył, który pomieszał się szybko z ziemią i opiłkami żelaza . Spisek się udał!

                                     UDZIAŁ WZIĘLI:                                                                                                                                    
KARDYNAŁ REHELIE
ROCHEFORT
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       
MILADY DE WINTER
KUCHARKA
                                                                                                                                                                                                                                                                                                         

1 komentarz:

  1. "Przekażesz jej tą..." - powinno być TĘ (wyjątek). "Reschelie" - czemu taka dziwna pisownia? "niezauważalnie stchórzył i uciekł" - powinno być "stchórzył i uciekł niezauważony". Coś ci pozjadało większość przecinków.

    OdpowiedzUsuń