czwartek, 27 listopada 2014

Sekrety Jana Kochanowskiego

Jan Kochanowski był jednym z najwybitniejszych poetów renesansu.
Urodzony w 1530 r w Sycynie ,zmarł 1548 w Lublinie.
Jego ojcem był Piotr Kochanowski zamożny szlachcic herbu Korwin a matką Anna Białaczowska.
Autor w swoim życiu napisał wiele pięknych wierszy,fraszek w tym treny.
Treny były to jego osobiste i najskrytsze dzieła.
Inspiracja do napisania powstała od śmierci jego ukochanej i najmłodszej córki Urszulki.
W jego życiu była to największa tragedia.
Podobno gdy Urszulka miała 2 lata Jan dostrzegł w niej talenty literackie.
Rodzina i przyjaciele widzieli ją w przyszłości jako godną następczynię Jana.
Dziewczynka zmarła jednak przedwcześnie.
Źródła informacji mówią nam,że już w wieku 2,5 roku zmarła,prawdopodobnie na tyfus.
Urszula miała wiele sióstr ale tylko ona miała tak krótki żywot.
Jak już wcześniej wspominałam treny były pisane między innymi z myślą o niej.
Wyrażają tęsknotę,smutek i żal.
Na dworze królewskim Jan pełnił funkcję sekretarza.
W czasach gdy żył Jan, Polska i Litwa były jednym państwem.
Od 1563 roku Jan przyszedł na służbę do Piotra Myszkowskiego.
To właśnie dzięki niemu otrzymał tytuł Sekretarza Królewskiej Mości i zaczął pracę w kancelarii koronnej.
Służba tam wiązała się z ciągłymi podróżami po Rzeczypospolitej np: był na Litwie kiedy trwały przygotowania do bitwy z Moskwą.
Towarzyszył również królowi w czasie sejmu w Lublinie.
Był świadkiem hołdu księcia pruskiego,złożonemu Zygmuntowi Augustowi.
Podziwiam poetę za twórczość i wyobraźnię.

środa, 15 października 2014

Sprawozdanie z wycieczki

Dnia 30 września tego roku o godzinie 7.00 wyjechaliśmy z klasami 4-6 na dwudniową wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej.
Podczas podróży autokarem Pan przewodnik opowiadał nam ciekawostki o najróżniejszych zabytkach mijanych po drodze.
Wyglądałam przez okno obserwując krajobrazy.
O godzinie 10.00 przyjechaliśmy do pierwszego miejsca zwiedzania Kopalni Złota w Złotym Stoku.
Pan oprowadzający był bardzo zabawny a za każdą dobrą odpowiedź na zadane pytanie można było dostać mały fragment złota.
Poznaliśmy też złośliwego gnoma według mnie wyglądał jak pan przebrany w maskę i kostium,ponieważ miał na ręce zegarek a gnomy nie noszą zegarków.
W kopalni znajdował się też chodnik śmierci było ciemno,mokro i upiornie a do tego słyszałam złowieszczy śmiech gnoma.
Lecz najszybszym sposobem  żeby się wydostać stamtąd był zjazd na metalowej zjeżdżalni.
Na końcu zwiedzania mogliśmy wyjechać kolorowym pociągiem.
Na pamiątkę kupiłam sobie małą rzeźbę konia a rodzicom płaskorzeźbę konia w podkowie.










Następnie pojechaliśmy do pijalni wód i do Parku Zdrojowego w Lądku Zdrój.
Tam zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie klasowe,które teraz wisi obramowane w naszej sali.
A w pijalni gdy spróbowałam wody smakowała zgniłym jajem.
Potem bardzo żałowałam,że odważyłam się spróbować.









O godzinie 16.00 gdy wszyscy byli gotowi pojechaliśmy do Jaskini Niedźwiedziej.
Nasza grupa miała trochę czasu,więc pobawiliśmy się chwilkę na pobliskim placu zabaw.
Naprawdę świetnie się bawiliśmy, była tam wspinaczka,huśtawka,zjeżdżalnia i wiele innych atrakcji.
Gdy wreszcie nadeszła ta chwila weszliśmy do jaskini niedźwiedzia.
Widzieliśmy też film pokazujący archeolegów  odkrywających jaskinię.
Było tam zimno i wilgotno ale mimo to bardzo mi się tam podobało.
Zauważyłam niektóre sople wyglądające jak postacie z bajek,miecze lub firanki.














Pod koniec dnia pojechaliśmy na nocleg do ośrodka w miejscowości Nowy Gierałtów.
Byłam w pokoju z moimi koleżankami Pauliną i Zosią.
Miałyśmy największy pokój,było w nim dużo pomieszczeń między innymi salon,sypialnia,łazienka i dodatkowy pokój służący jako składzik na plecaki i walizki.
Bardzo nam się podobało nasze lokum.
Wieczorem z okazji dnia chłopaka urządziliśmy ognisko z upominkami i kiełbaskami.
Żeby nie było nudno pobawiliśmy się wspólnie w berka.
Potem w naszym pokoju urządziłyśmy im małe przyjęcie.
Nawet nasza wychowawczyni Pani Olga przyszła.
Większość  naszych przysmaków od razu zniknęła ze stołu.
Aż w końcu zadowolone poszłyśmy spać.
Gdy wstałam wcześnie rano ubrałam się i spakowałam walizkę po czym wszyscy poszliśmy na śniadanie.
Potem pojechaliśmy do następnego punktu wycieczki była to Kaplica Czaszek.
Gdy przyszedł czas zaczęliśmy zwiedzać.
Cała kaplica była zrobiona z czaszek i kości ludzkich, znajdowała się tam też krypta ze szkieletami. 
Ciarki mi przechodziły po plecach, jedna po drugiej aż w końcu zmiękły mi kolana.
Zaczęłam się całą trząść, wyczekując na chwilę kiedy w końcu opuścimy to miejsce.
Kiedy to się stało poczułam wielką ulgę.

      

O godzinie 11.00 dotarliśmy pod Góry Stołowe.
Naszym celem było dotrzeć na najwyższy punkt Wielkiego Szczelińca.
Szliśmy żwawo po schodach nie zwracając uwagi czy jesteśmy wysoko czy nie.
Kiedy doszliśmy do schroniska kupiłam sobie kubek gorącej czekolady.
Za pół godziny znowu ruszyliśmy w drogę.
Gdy byliśmy na szczycie doceniłam mój wysiłek.

Następnie pojechaliśmy do muzeum papiernictwa w Dusznikach Zdrój.
Tam czerpaliśmy papier.
Zrobiłam dwie kartki białą i czerwoną.
Potem mogliśmy pracować na starych urządzeniach do testowania np.grubości papieru.
sobie

A żeby dodać wycieczce trochę smaku na koniec pojechaliśmy na obiad do McDonaldsa.
Kupiłam sobie dwa cheeseburgery i frytki.

Najbardziej mi się podobało na Wielkim Szczelińcu,ponieważ z góry mogłam zobaczyć piękno krajobrazu.
Moim zdaniem wycieczka była wspaniała bez niej nie miałabym okazji tak miło spędzić czasu i pozwiedzać tak dużo ciekawych,nowych miejsc.

slidely

Natalia pschionko's Slidely by Slidely Slideshow

kotlina kłodzka [ pic collage]


piątek, 12 września 2014

Moje Marzenia



W dzisiejszym poście chciałabym Wam opowiedzieć o moich najważniejszych marzeniach.
Jak wiadomo każdy z nas je posiada.
Jedni mają ich więcej inni mniej,niektóre są wielkie a inne malutkie.
Moje najważniejsze marzenie to mieć swojego własnego kucyka.
Chciałabym żeby był rasy: Kuc Feliński.
Najlepiej żeby był maści karej z niebieskimi oczami.
Jego grzywa byłaby gęsta i długa,dzięki czemu mogłabym mu robić najrozmaitsze fryzury np. warkoczyki,kucyki,koreczki,kłosy lub po prostu włosy luźno rozpuszczone powiewałyby na wietrze.
W trakcie jazdy żeby nie sprawiał mi problemów i uwielbiał skakać przez przeszkody tak jak ja.
Nie mam prawdziwych przyjaciół,więc on byłby moim najlepszym i najwierniejszym przyjacielem.
Napisałam o tym pragnieniu,ponieważ własny kucyk to moje marzenie od lat.
Kolejnym jest zdanie egzaminu na srebrną odznakę jeździecką.
Pomyślałam o tym zaraz po zdaniu brązowej.
Chcę mieć satysfakcję z moich umiejętności i dlatego wciąż trenuję i pracuję na ten cel.
Mam nadzieję,że uda mi się je wszystkie zrealizować.
A wy jakie macie marzenia?

poniedziałek, 1 września 2014

Mój najciekawszy dzień wakacji

                                                       PRZYGODA W LESIE
            Drodzy moi czytelnicy w dzisiejszym opowiadaniu chcę się z Wami podzielić jedną z najciekawszych, jednocześnie najstraszniejszych przygód na tegorocznych wakacjach.
Jak Wam wiadomo moją pasją jest jazda konna i mimo,że to dość niebezpieczny sport dla mnie to zawsze chwila kiedy mogę się zrelaksować i odprężyć.
Najwięcej przyjemności czerpię z obecności tak bliskiego mi zwierzęcia,które kocham całym moim sercem.Z tego powodu pod koniec wakacji pojechałam na obóz konny do Centrum Hippiki w Jaszkowie.Przez ten czas byłam  właścicielką kucyka o imieniu Quizio.
Był o głowę ode mnie niższy,brzuch miał gruby jak beczułka,był maści siwej a grzywę miał gęstą i długą,przez to wyglądał jak puchata kulka śniegu chociaż przyznam niełatwo było go wyczyścić.
Uczyłam się w grupie zaawansowanej a Quizio okazał się bardzo niesfornym i trudnym koniem.
Bardzo często się płoszył,brykał i odmawiał posłuszeństwa.
Raz lepiej raz gorzej ale zawsze dawałam sobie z nim radę.
            Pewnego dnia całą grupą pojechaliśmy z instruktorem w teren przez pola i lasy.
Stępowaliśmy po ścieżce,kłusowaliśmy dolinami i pagórkami a w lesie bardzo często galopowaliśmy w zastępie-koń za koniem,przeskakując przez powalone drzewa.
W pewnym momencie wjechaliśmy na wąską ścieżkę gęsto porośniętą drzewami i krzewami.
Po chwili usłyszeliśmy komendę-galopem marsz!.
Jechaliśmy spokojnie nie spiesząc się,wiatr rozwiewał nam włosy a konie parskały radośnie.
Aż tu nagle dwa konie spłoszyły się,zanim zdążyłam zareagować pędziliśmy za nimi coraz bardziej oddalając się od zastępu.Byłam przerażona, z całych sił próbowałam go zatrzymać,zamiast tego mój koń jak na złość pędził coraz szybciej.Gnaliśmy z prędkością wiatru,ogarniał nas paniczny strach,lęk i bezradność.Zaczęła się walka o przetrwanie,Magda zahaczyła o gałęzie drzew i spadła z konia,niedługo po tym Maja również leżała na ziemi.Bojąc się o własne życie chciałam jak najprędzej zeskoczyć ze swojego konia,wyjęłam nogi ze strzemion ale wcześniej Quizio jednym sprawnym bryknięciem wysadził mnie z siodła. Nasze wierzchowce dzikim galopem popędziły do stajni.Zostałyśmy same w środku lasu,bardzo się bałyśmy,że zjedzą nas dzikie zwierzęta.Postanowiłyśmy podpierając się wzajemnie ruszyć śladami kopyt w stronę stajni. Na miejscu okazało się , że Magda miała poranione plecy,Maja pojechała do szpitala ze zwichniętą ręką a mnie o mały włos stratowałby Quizio.
Na szczęście cała ta historia skończyła się dobrze.
             Takie wypadki choć nieprzyjemne zdarzają się,ale są potrzebne bo uczą jak się zachować na przyszłość w podobnej sytuacji.
Nadal kontynuuję moją przygodę z końmi i nigdy się nie poddaję bo kiedy siedzę na koniu jestem szczęśliwsza niż jak gram w gry komputerowe lub oglądam ulubiony film.

                                                                                                     Serdecznie polecam
                                                                                                     Natalia Pschionko
                                                                                                               bo:
                                            ,, Największe szczęście w świecie leży na końskim grzbiecie ,,

                                                                                                                     


piątek, 13 czerwca 2014

Przyjaźń to ważna rzecz [opowiadanie z kości]

Dawno,dawno temu na plaży mieszkał pewien Muchomor.
Miał bardzo duży dom.
Składał się on z rzeczy zostawionych przez ludzi.
Dachem była stara rycerska tarcza a zepsuta i połamana drabina służyła jako ściany.
Grzybek codziennie przed snem zamiast słuchać kołysanki oglądał zachód słońca.
Był to jego największy skarb,mówił,że jet to cenniejsze niż nawet aparat,który dostał na urodziny.
Prócz domu i skarbu miał również wielu przyjaciół,ale najlepszymi z nich byli  Dinozaur i Bakteria.
Bardzo często go odwiedzali,żartowali i grali w różne gry.
Aż w pewnym momencie Bakteria zapytała:
-Muchomorku na pewno piękny ten twój skarb,jeszcze nigdy go nie widziałam...Mogłabym przez chwilę na niego popatrzeć?
-Nie!!!Jak możesz o to prosić!!!To jest mój skarb!!!-Naskoczył na nią zdenerwowany gospodarz.
-Jak możesz być taki samolubny!!!-Wtrącił dinozaur.
Po chwili przyjaciele opuścili go bez słowa.
Dopiero po jakimś czasie zrozumiał,że opętała go zła magia rzucona przez nienawiść i arogancję.
Walczył z wyrzutami sumienia przez wiele dni i noce.
Szukał rozwiązania by powstrzymać swoje koszmary.
Pewnej nocy przyszło sześć zamaskowanych postaci,były to duchy:
Nadziei,
Radości,
Szczęścia ,
Odwagi,
i najważniejszy Przyjaźni.
Muchomor był przerażony,aż swym drżącym głosem zapytał:
-Cco wwwwy tu rooooobicie ? I kim jeeeesteście?
Przyjaźń odpowiedziała:
-Jesteśmy duchami dobroci i przyszliśmy tu aby pomóc Ci w przezwyciężeniu zła.
-W jaki sposób zaciekawił się grzybek.
-Dostaniesz od nas prezent,będzie to pasmo nadziei,radości.szczęścia,cierpliwości i odwagi.
To klucz,który pomoże Ci odzyskać  Twój najcenniejszy dar-przyjaźni.
Po czym duchy zniknęły bez śladu.
Muchomor zrozumiał,że jego prawdziwym skarbem jest przyjaźń.
Rano pobiegł do przyjaciół aby ich przeprosić za swoje zachowanie.
-Moi drodzy przyjaciele! Zrozumiałem,że postąpiłem okropnie i bardzo was proszę o wybaczenie- Po czym skończył swoją mowę.
Odpowiedź nastała bardzo szybko:
- Oczywiście,że Ci wybaczamy! Jesteśmy przecież twoimi najlepszymi przyjaciółmi- Odpowiedzieli jednocześnie Bakteria i Dinozaur.
Potem poszli razem do domu Muchomora grać w gry żartować i dzielić się uśmiechami.
I żyli długo i szczęśliwie.
                                                       Koniec

czwartek, 22 maja 2014

Harry Potter i Pan Kleks



1.Bardzo mi się podobała lekcja ,,Akademia Pana Kleksa" kontra " Harry Potter", ponieważ bardzo rozbawił mnie występ naszej Pani od języka polskiego , moich kolegów i koleżanek.Było to ciekawe doświadczenie.

2.Najtrudniejsze w przygotowaniu się do tej lekcji było zrobienie kostiumów a kiedy mówiłam do kamery miałam ogromną tremę.
Jednak poradziłam sobie z tym i jestem zadowolona ze swojego występu.

3.Moim zdaniem gdyby obie książki były napisane w tym samym czasie bardziej popularny byłby,,Harry Potter,, ,ponieważ  są tam ciekawsze przygody.
Myślę,że każdy chciałby się znaleźć w Hogwarcie i przeżywać je w towarzystwie Harrego Pottera,magii i czarów.


4.Uważam,że ciekawszy pomysł na pracę szkoły ma Hogwart,bo jest tam dużo nauczycieli uczących różnych magicznych przedmiotów ,których na pewno każdy chciałby się nauczyć.
Jest tam organizowana gra w Quidditcha,w której się lata na miotłach i gra się różnymi magicznymi piłkami.
Uczniowie są podzieleni na domy jest: Gryffindor,Slytherin,Huffelepuff i Ravencaw.
Do Hogwartu mogą chodzić zarówno dziewczyny jak i chłopcy i nie muszą mieć imienia na konkretną literę jak w Akademii Pana Kleksa.

5.Szkoła w 2076 roku będzie tak duża jak drapacz chmur.
Będą się w niej znajdować różne klasy.
Każda z nich miałaby tablicę interaktywną a zamiast ławek byłyby specjalne fotele z małym,przenośnym stoliczkiem.
Na każdym z nich byłby komputer z zadaniami.
Uczeń będzie miał swój wypoczynkowy pokój,łazienkę i własnego robota,który będzie mu pomagał.
Nauczyciele nie zadawaliby prac domowych.
W ten sposób każdy uczeń z przyjemnością spędzałby czas w szkole.

6.Utwór Akademia Pana Kleksa jest baśnią,ponieważ są tam wykorzystywane różne magiczne przedmioty np: magiczny guzik doktora Pai Hi Wo lub oko Pana Kleksa w kosmosie.
Są tam również  mówiące zwierzęta oraz można się przedostać z Akademii do innej baśni.
Jest to długa,ciekawa historia.



7.Moją ulubioną częścią ,, Harrego Pottera " jest ,, Więzień Azkabanu " ponieważ zawiera najciekawsze przygody.W niej Rubeus Hagrid - gajowy w Hogwardzie został nauczycielem opieki nad czarodziejskimi stworzeniami co bardzo spodobało się Harremu i paczce jego przyjaciół. Na jednej z lekcji u Hagrida Harry zdobył zaufanie hipogryfa i na oczach wszystkich dosiadł go i wznieśli się wysoko nad Hogwardem. Główny bohater poznał tutaj swojego ojca chrzestnego , którym był Syriusz Black .
Ujawnia się też tajemnica , że szczur Rona okazuje się Piterem Pettigriu , groźnym sługom Czarnego Pana. Pojawiają się również  Dementorzy - upiorni strażnicy Azkabanu czyli więzienia dla czarownic i czarodziei.
 Moim ulubionym fragmentem w tej części jest jak Harry nieświadomie nadmuchał ciotkę Marge a ta krzycząc uniosła się w powietrze.
Książka bardzo mi się podoba ponieważ pozwala mi przenieść się w świat magii , dziwnych stworzeń , czarodziejskich przedmiotów i wspaniałych przygód u boku Harrego Pottera. Dzięki takim niesamowitym książkom zapominam o matematyce ,sprawdzianach i innych małych problemach.
Uważam,że pomysł nakręcenia filmu o historii Harrego Pottera jest pomocą dla ludzi nie mających dużej wyobraźni a dla tych,którzy ją posiadają wspaniałą przygodą dzięki,której można porównać swój świat wyobrażeń ze światem innych ludzi,tworzących film.
W wolnym czasie często z całą rodziną oglądamy ,, Harrego Pottera " i zawsze świetnie się bawimy.

niedziela, 16 marca 2014

Przygody małego niedźwiadka

         Pewnego pięknego,słonecznego dnia bawiłem się na łące czekając na mamę.
Była cisza,spokój i harmonia,aż tu nagle zza rogu,z ukrycia wyskoczyła puma.
Najpierw myślałem,że chce się ze mną pobawić w berka,lecz to wcale nie była zabawa.
Okazało się,że ona na mnie poluje,musiałem uciekać co sił.
Wystraszony i ciągle prześladowany szukałem jakiegoś schronienia.
Wreszcie zauważyłem zwalone drzewo a pod nim płynęła rzeka, przyznam bardzo się bałem ale to była jedyna ucieczka.
Prześladowca znalazł się tuż koło mnie.
Nigdy nie byłem taki bezradny i z niecierpliwością czekałem na cud.
Myślałem,że to już koniec, w ostatniej chwili drzewo nie wytrzymało i przełamało się na pół.
Wpadłem do rzeki.
Poczułem ulgę ale dalej musiałem się ratować.
Prąd porwał mnie i unosiłem się na wodzie tak długo aż uderzyłem o brzeg.
Wydostałem się z wody i chciałem się osuszyć,lecz niespodziewanie wielki kot pojawił się tuż przede mną i podrapał mnie w nos.
Byłem bardzo blisko śmierci,ale ktoś zaryczał za moimi plecami.
Puma uciekła przestraszona.
Gdy było po wszystkim obróciłem się za siebie a tam zobaczyłem moją mamę,opowiedziałem jej całe zdarzenie.
Słońce chowało się za horyzont więc powoli podążaliśmy do naszej jaskini.
Kiedy dotarliśmy na miejsce zmęczony położyłem się obok mamy i natychmiast zasnąłem.
Następnego ranka mama powiedziała,że idzie w odwiedziny do cioci Misi więc na ten czas załatwiła mi aż dwie nianie.
Przyszły do mnie opiekunki i od razu je poznałem byli to Ballo i Mowgli.
Bawiliśmy się świetnie,tarzaliśmy się, graliśmy w berka,wąchaliśmy kwiatki a na koniec poszliśmy na długi spacer.
Po drodze nianie opowiadały mi czarnoksięskie słowa, zapamiętałem je wszystkie i po raz pierwszy poznałem całą dżunglę.
Wracając ze spaceru spotkaliśmy Baghere i węża Kaa.
Chwilę później weszliśmy do lasu.
Drzewa były wysokie a ich pnie miały korę koloru ciemnego-brązu,za to liście jaskrawej zieleni,większych nigdy nie widziałem,dzięki temu wspaniale chroniły od słońca.
Było tak spokojnie a ptaki śpiewały moje ulubione melodie.
Ten spokój zakłóciły wrzaski i ryki plemienia Bandarlogu.
Dwie małpy chwyciły mnie za łapy i wciągnęły na drzewo, wysoko.
Gryzłem,drapałem i piszczałem wtedy przypomniałem sobie czarnoksięskie słowa.
Dzięki nim małpy puściły mnie a Ballo i Mowgli złapali, ratując mi życie.
W tym czasie Baghera i Kaa rzucili się w pogoń za małpami aby dać im nauczkę.
Wyczerpani i zmęczeni w pośpiechu wróciliśmy do domu.
Czekała tam na nas mama.
Pożegnałem się z przyjaciółmi, podziękowałem za opiekę i zapewniłem ich,że będę z niecierpliwością czekał na kolejne spotkanie.
Mama przytuliła mnie do siebie a ja opowiedziałem jej o przygodzie w dżungli z małpami, na szczęście byli wtedy przy mnie przyjaciele.
Ta przygoda zostanie w mojej pamięci na zawsze.


wtorek, 18 lutego 2014

W naszej szkole są książkowe mole [książki zawsze z nami]

Książki istnieją już wiele tysięcy lat a mimo to przetrwały do dzisiaj.
Były i są źródłem informacji i historii.
Dzięki książkom człowiek rozwija swoją wyobraźnię,uczy się nowych słów.
Książka to ,,przyjaciel,, człowieka, przenosi go w inny świat.
Można ją przytulić do siebie a przewracanie kartek daje przyjemność.
Dlatego uważam,że książka była jest i będzie nieodłącznym elementem życia człowieka nawet w dwutysięcznym sto pięćdziesiątym szóstym roku.

W naszej szkole są książkowe mole [czytajcie Mikołajka]

Przeczytałam książkę o Mikołajku i bardzo mi się spodobała.
Opisuje codzienne życie chłopca i jego zabawne przygody najbardziej mi się podobała ta z jajkiem wielkanocnym.
Opowiada ona o ostatnich Świętach Wielkanocnych Mikołajka i jego rodziny.
Spędzili je w bardzo dziwny i niespotykany sposób.
Gdy czytam tą książkę czuję się jakbym była w cyrku,śmiejąc się głośno.
Zachęcam Was serdecznie do przeczytania tej ciekawej,pouczającej i zabawnej książki.:]



W naszej szkole są książkowe mole [moja rodzina i książki]

Najchętniej czytam książki przygodowe,nie są nudne i zawsze mają szczęśliwe zakończenie.
Oprócz tego interesują mnie lektury o tematyce związanej z końmi,ponieważ jeżdżę konno i dlatego wiele mnie one uczą.
Czytam również miesięcznik,,W siodle,, to gazeta zawierająca dużo ciekawostek,opowiadań,komiksów i porad jak postępować z końmi.
Jeśli mam jakieś pytanie lub problem mogę napisać list do redakcji i dzięki temu uzyskać odpowiedź w następnym numerze.
Moja mama lubi czytać książki podróżnicze i kryminały a tatę fascynują powieści historyczne.
Mikołaj to mój młodszy brat,który czyta niewiele ale mimo to potrafi zaskakiwać swoimi zdolnościami czytelniczymi.
Cała nasza rodzina zafascynowana jest czarodziejskim światem Harrego Pottera , mrocznymi przygodami Władcy Pierścieni oraz dzielnego Hobbita.

czwartek, 16 stycznia 2014

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Od wielu lat na początku stycznia jest organizowana akcja charytatywna Jerzego Owsiaka ,,Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy,, .
Co roku zbierane są datki  pieniężne na cele lecznicze dla dzieci i dorosłych.
W tym roku zbierano pieniądze na sprzęt medyczny dla dzieci i osób starszych.
Bardzo dużo wolontariuszy,młodych ludzi zbierało na ulicach do puszek pieniądze.
Artyści i znani ludzie organizowali występy albo oddawali na aukcję  cenne przedmioty.
Dochód z tych  aukcji zasilił kasę fundacji.
Wielu ludzi liczyło pieniądze i  dotychczas kasa akcji to około czterdziestu trzech milionów zł.
Telewizja Polska pokazywała jak przebiega akcja w różnych miastach.
Wszędzie odbywały się koncerty.
Ludzie bawili się na ulicach i wspierali akcję.
Jerzy Owsiak i wielu fachowców za zebrane pieniądze kupią sprzęt medyczny do oddziałów szpitalnych.
Każde urządzenie będzie miało znaczek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Takie akcje są bardzo potrzebne  społeczeństwu,ponieważ łączą ludzi w ich działaniu,wyzwalają w człowieku chęć do pomocy potrzebującym.
,,Pomóc może każdy i każdy może tej pomocy potrzebować,,